20 lip 2011

zaliczyłam

dłuższą nieobecność w żurnalowaniu z Asią, powodów pewnie znalazłoby się tysiąc więc przemilczę i zacznę od uzupełnienia braku monologu



cytat i zdjęcie - V. Woolf, tło oczywiście inspirowane doskonałymi obrazami Martyny, a tak na marginesie to wydruk z mojej atramentówki nadaje się do transferu dopiero po kilku dniach, i kilku prasowaniach tym razem nie czekałam, a prasować się nie chciało... efekt - jw :) wpis wylądował obok wron, które niestety zostały ze mną na stałe, ściskając je za gardła w odgłosach głupawego rzężenia życzę miłego popołudnia. są żywe. wciąż. jutro spróbuję je zabić. znów ;)

7 komentarzy:

  1. Przepiękne stworzyłaś tło!!! A postać bardzo ciekawa, czytałam jej dzienniki:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Tło - rewelacja! Virginia jest dla mnie postacią szczególną, zarówno ze względu na twórczość, jak i na życiorys. To smutne, że w ogóle nie ma jej książek w programie polonistyki, przynajmniej na mojej uczelni :/

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny, szczególnie jego tło-nie mam na myśli tego zmalowanego;] ściskam i łepek podtrzymuję na powierzchni:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedno z moich ulubionych zdjęć... chyba z futrem na szyi, ale tutaj w lustrzanym odbiciu, czy tak? :)Świetne!

    OdpowiedzUsuń
  5. Virginia, tak, to jest to zdjęcie :)

    dziękuję Wam bardzo :*

    OdpowiedzUsuń
  6. piękny wpis,podoba mi sie bardzo:***

    OdpowiedzUsuń
  7. cudowna praca, ścisnęła mnie za gardło

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :)