pomysł na narzutę i brak cierpliwości sprawił, że powstała następna poduszka ze skwarków, jej siostra bliźniaczka się kończy, poprzednią zmodyfikowałam, i kto wie co będzie dalej
Lucinda jest nieodłączną składową zdjęć, jak tylko zobaczy, że sięgam po aparat, natychmiast jest w kadrze :) domownicy natomiast pukają się w głowę twierdząc, że mam kota na punkcie kota, hmm... zresztą może coś w tym jest
patrząc na te zdjęcia czuję się jakbym była u siebie w mieszkaniu, a nie na Twoim blogu, bo i narzuta biała i kot czarny... ale u mnie nie ma niestety takich pięknych poduszek :(
OdpowiedzUsuńpoduszki mega cudne:)a kotka fotogeniczna bestia:P
OdpowiedzUsuńooo jaka strata..narzuta była by odlotowa! :p ale poducha cudna-na otarcie łez :] może jednak kiedyś obie się jakoś do tych narzut zmobilizujemy :P
OdpowiedzUsuńgenialne poduszki! może jednak na narzutę się skusisz bo w takim wykonaniu byłaby nie do przebicia!
OdpowiedzUsuńrewelacyjne poduszki !
OdpowiedzUsuńprzepiękne podusie :) aż od razu zerknęłam w stronę swojej sypialni, bo przecież pora jak najbardziej odpowiednia na sen :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na swój blog
Jej, świetne poduchy. Ja jakoś nigdy nie mogłam się zmobilizować na tyle, aby coś podobnego zrobić. ;<
OdpowiedzUsuńA kociak cudny, to dobrze, że chce pozować do zdjęć. Mój tak średnio jest zadowolony, jak podtykam mu obiektyw pod nos. ;)
Fantastyczne poduchy!!!
OdpowiedzUsuń:*