trochę gorsecików :)
Udaje mi się trochę oszukać wstrętną jesień :) popołudniami ryję w ogrodzie, wsuwam ogromne poziomy, które owocują nieprzerwanie od maja, zaczytuję się Szwają (Agata, dziękuję za objawienie :)), która poprawia mi nastrój równie mocno jak Austen, no i cóż... kpię sobie z jesieni obrzydliwie :D
oł jessss!
OdpowiedzUsuńCudo!
OdpowiedzUsuńmrrrrrrrrrrrrrrrrr :P
OdpowiedzUsuń:D proszę bardzo A co czytasz?? Ja się za czas jakiś zabieram do "statecznej i postrzelonej"
OdpowiedzUsuńdzięki dziewczyny :)
OdpowiedzUsuńAgata właśnie to czytam :) ma trochę inny klimat niż poprzednie, bo osadzona w rzeczywistości wiejskiej, ale temat ten sam ;)Jestem nudziarą, Romans na receptę, Zapiski stanu poważnego i Artystka wędrowna już niestety przeczytałam :( kurczy mi się ilość pozycji w nieubłaganym tempie :( Przy okazji trafiłam na inne świetne pisarki, Sylwię Baczyńską, Grażynę Bąkiewicz bo o mojej ukochanej, Małgorzacie Wardzie chyba Ci wspominałam
Tak mówiłaś :) też muszę kiedyś się za to zabrać. A ze Szwaji to konieczie jeszcze trzy części Dziewic (klub Mało używanych dziewic, Dziewice do boju i zatoka trujących jabłuszek) Gosposia prawie do wszystkiego (ale najpierw dziewice bo to się trochę łączy) i powtórka z morderstwa :)
OdpowiedzUsuńP.S. Dziś może uda mi się zamieścić kolejną część mojego dziennika pokładowego, także już zapraszam ;)
Świetne te gorseciki!!!
OdpowiedzUsuńte Twoje haftki przy gorsecikach mnie zachwyciły :D
OdpowiedzUsuńa co do Szwaii to Dziewice trzeba przeczytać koniecznie, jak też oczywiście Gosposię też - Agata ma rację - masz parę nocek zarwanych jak nic - wiem co mówię :D
Gorrrrseciki mrrrr:)
OdpowiedzUsuńMoże i czas zabrać się za jakieś bardziej optymistyczne książki:)